Licznik

Liczba wyświetleń strony:
115913

Biblia Audio i Tekst

TRWAM i Radio Maryja

Gość i Niedziela

Kościół prześladowany

Oaza Młodzieżowa

W naszej parafii mieszkam od urodzenia. Wydawać by się mogło, że w związku z tym parafia jak i realizowany w niej Program Odnowy i Ewangelizacji, będzie dla mnie czymś naturalnym. Mimo to, tak naprawdę przez pierwsze 15-16 lat mojego życia poza chwilami związanymi z wydarzeniem I Komunii Świętej i tym co jej towarzyszyło, można powiedzieć że żyłam obok Kościoła. Był w moim życiu nawet taki moment, w którym poważnie zwątpiłam w istnienie Pana Boga i prawie całkowicie przestałam uczęszczać na Msze Święte (nie wspominając już o innych nabożeństwach i wydarzeniach z życia parafii, w których do tamtego czasu w zasadzie nigdy nie brałam udziału).

Momentem przełomowym w moim życiu okazało się zaproszenie kapłana, który w gimnazjum był moim katechetą, na spotkanie oazowe. Byłam jednak wtedy już na tyle zbuntowana i oddalona od Kościoła, że samo zaproszenie kapłana nie wydawało mi się warte uwagi. Na pierwsze spotkanie poszłam za namową przyjaciółki, która bardzo mnie wtedy o to prosiła. Tym co spowodowało, że pierwsze spotkanie nie okazało się ostatnim było to samo odczucie, jakie mieli poganie gdy widzieli pierwsze wspólnoty chrześcijańskie – „patrzcie jak oni się miłują” mówili jedni do drugich… Tak samo ja, patrzyłam na osoby ze wspólnoty – pełne radości, pokoju, wzajemnej miłości. Na kolejne spotkania przychodziłam po to, żeby dowiedzieć się co jest źródłem takiej atmosfery panującej w tej wspólnocie. Dodatkową motywacją była możliwość wcześniejszego przyjęcia sakramentu bierzmowania, by w szkole średniej mieć już „problem z głowy”. To były dwa powody dzięki którym dotrwałam aż do wakacji, regularnie uczestnicząc w spotkaniach wspólnoty.

W wakacje kilkunastoosobową grupą ze wspólnoty, trochę podstępem zostaliśmy wysłani na 15-dniowe rekolekcje – to był ostatni warunek, jaki został nam postawiony do wcześniejszego przyjęcia sakramentu bierzmowania. To był moment kiedy zaczęła kiełkować we mnie wiara. Codziennie po modlitwach wieczornych, zostawałam dłużej w kaplicy modląc się swoimi słowami: „Boże, jeśli istniejesz, to mi to udowodnij!”. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Pan Bóg stawiał na mojej drodze ludzi, którzy swoją wiarą i bezgranicznym zaufaniem Panu Bogu, pokazywali mi, że On naprawdę jest. Co więcej, swoją postawą, pokazywali mi Boga, który jest Miłością, i który posyła swojego Ducha, dzięki któremu również oni, a także i ja, mogę prawdziwie kochać drugiego człowieka. Pan Bóg wiele mówił do mnie (i mówi nadal) również przez słowo Boże. W pewnym momencie mojego życia, już kilka lat później, kiedy nachodziły mnie różne wątpliwości, trudności, modląc się otworzyłam Pismo Święte i trafiłam na słowa z księgi Ezechiela:

„Oto ja przechodziłem obok ciebie i ujrzałem cię, jak szamotałaś się we krwi. Rzekłem do ciebie, gdy byłaś we krwi: Żyj, rośnij! Jak trawę na polu cię uczyniłem. Rosłaś, wzrastałaś i doszłaś do wieku dojrzałego (…)” (To jest tylko urywek tekstu, jeśli ktoś ma ochotę, zachęcam do przeczytania całości – Ez 16, 6-14).

Te Słowa, które Pan Bóg wtedy do mnie skierował, przypomniały mi o tym, że jestem przez Niego wybrana! Ukochał mnie od początku mojego stworzenia i odnalazł mnie w momencie mojego życia, w którym byłam bardzo zagubiona. To On chciał mnie w swoim Kościele, chciał mnie również w tej konkretnej wspólnocie i parafii. Na to, mam nawet taki mały dowód J Kilka lat temu, podczas próby śpiewu przed Eucharystią, kiedy w salce, w starych śpiewnikach szukaliśmy słów pieśni, których nam brakowało, z jednego z nich wypadł obrazek – był to obrazek prymicyjny ks. Andrzeja Dołby. Wydarzenie to miało miejsce niedługo po tym, jak sprawdzałam w kancelarii datę swojego chrztu świętego (potrzebna była mi do wyjazdu na jedne z rekolekcji) i dzięki temu, od razu skojarzyłam nazwisko tego kapłana – to z jego rąk przyjęłam ten sakrament. Tym większe było moje zdziwienie, gdy na obrazku, w miejscu w którym na ogół znajduje się krzyż, zobaczyłam tzw. „foskę”, znak Ruchu Światło-Życie. Pamiętam, że chwilę później ktoś zażartował sobie, że ks. Andrzej oprócz wszczepienia mnie w Kościół, wszczepił od razu też w Ruch Światło-Życie J Obrazek od tamtej pory znajduje się w moim Piśmie Świętym i przypomina mi o tym wydarzeniu.

Dziś, po 8 latach trwania we wspólnocie Ruchu Światło-Życie a także włączania się w życie parafii, widzę jak Pan Bóg mnie przemienia. Otwiera mnie na ludzi, których stawia na mojej drodze życia i uczy mnie ich kochać. Cieszę się, że dziś mam wiele okazji do tego by dawać świadectwo i prowadzić innych, młodych ludzi do Chrystusa. Dla mnie to właśnie wspólnota stała się miejscem, w którym Go poznałam, co w konsekwencji zmieniło całe moje życie – moje myślenie, postępowanie, pragnienia. Dzięki doświadczeniu wspólnoty, widzę jak ważne jest to, by parafia stawała się naprawdę wspólnotą wspólnot, bo tyko mała grupa daje szansę na prawdziwe spotkanie z Bogiem ukrytym w drugim człowieku. Dla mnie dzięki temu doświadczeniu, Kościół i parafia, stały się drugim domem. Domem, czyli miejscem w którym czuję się dobrze i do którego zawsze, bez względu na to jakie jeszcze błędy w życiu popełnię, będę mogła wrócić. Z drugiej zaś strony, parafia jest też wspólnotą na której dobru mi zależy i której staram się dawać z siebie tyle, na ile uzdalnia mnie do tego Pan Bóg. Za dar tej parafii i wszystkich którzy ją współtworzą, Bogu niech będą dzięki!

Ilona, Oaza Młodzieżowa


Alleluja! Chciałabym się podzielić moim doświadczeniem Boga w naszej parafii. Jestem w niej od urodzenia, tu przyjęłam wszystkie sakramenty i tu zaczęła się moja niesamowita przygoda z Chrystusem.

Jeszcze kilka lat temu byłam letnim katolikiem i wystarczały mi jedynie niedzielne Msze po których od razu wracałam do ,,normalnego”  życia. Pod wpływem trudnych dla mnie wydarzeń, Bóg zaczął do mnie docierać w pewnych pragnieniach np. dość dobrze pamiętam jak po wieczornej Mszy w niedzielę byłam zmuszona zostać chwilę dłużej w kościele. Wtedy też zobaczyłam ludzi, którzy sprzątali ołtarz, pomagali w przenoszeniu rzeczy itd. A ja czułam się tam tak obco, jak przechodzień. Zrozumiałam w tamtej  chwili, że chcę aby Kościół był dla mnie Domem, gdzie będę czuć się jak u siebie, a nie jak cotygodniowy gość.

Po kilku miesiącach znalazłam swoje miejsce w Oazie Młodzieżowej. Tam poznałam prawdziwych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Tam spotykam się z żywym Bogiem, Bogiem kochającym i wiernym.

Teraz mam odwagę i chęć uczestniczyć w różnych wydarzeniach parafialnych czy odpowiadać za oprawę Mszy. Po drodze spotykam wiele trudności i zwykłego lenistwa, jednak każda forma uczestnictwa w życiu naszej parafii przynosi mi radość, którą potem dzielę się z innymi. Cieszę się, że mogę dać coś z siebie dla innych. I za to wszystko Chwała Panu !

Patrycja,18 lat.  Oaza Młodzieżowa


Czuję się częścią parafii pod wezwaniem św. Barbary przede wszystkim dlatego, że zostałem w tym Kościele ochrzczony. Od wielu lat parafia jest w pewnym sensie moim drugim domem. Od dziesięciu lat jestem członkiem Liturgicznej Służby Ołtarza. Jest to świetna wspólnota dla każdego młodego chłopaka. Należę również do Oazy Młodzieżowej. Od sześciu lat jestem w niej animatorem. Nasza parafia fascynuje mnie swoją otwartością na każdego i dużą ilością grup formacyjnych działających przy niej. Będąc blisko parafii poznałem wiele wartościowych osób i zawarłem przyjaźnie na całe życie.

Karol, 19 lat. LSO i Oaza Młodzieżowa

Wyszukiwanie

Dzisiaj jest

czwartek,
05 grudnia 2024

(340. dzień roku)

Czytania na dziś

Pomagamy

Pismo Emaus

Świetlica Facebook

Synod Archidiecezji

Szkoły w parafii

Bezpłatna pomoc prawna

PGP

Biblioteka parafialna

LSO

Teologia Polityczna